Dyplomacja - czas na zmiany.
W trakcie II tury wyborów prezydenckich miałam ciekawe doświadczenie obcowania z jednym z przedstawicieli naszej placówki (dyplomatyczej) na Tajwanie, panem Romualdem Morawskim; w lokalu wyborczym, w Warszawskim Biurze Handlowym w obecnosci Komisji Wyborczej, niemal na dzień dobry zostałam zaatakowana jako osoba, która pisze 'donosy'; pan Morawski odniósł się tu do moich listów do poprzedniego przedstawiciela placówki na Tajwanie, MZS i biura prezydenta z zapytaniem min. dlaczego tak mało jest promocji Polski na Tajwanie; tak naprawdę nigdy konkretnej odpowiedzi na to nie dostałam: nadal nie wiem jak wyglądają działania promocyjne takich placówek jak, ta na Tajwanie; choć pan Morawski bił się w piersi, że sam przeprowadza akcje promocyjne, nie umiał powiedzieć jednak dlaczego nie przekłada się to jednak na zwiększoną liczbę polskich towarów na wyspie (cóż pewnie p. Morwaski nie wie, że "po owocach ich poznacie"); choć słodycze, dżemy, wędliny... ba nawet chrzan sprzedają tu np. Niemcy i choć inni promują swoją kulturę (np. w wyniku agresywnej działalności promocyjnej Czechów ukazała się tu min. ostatnio cała seria tłumaczeń Hrabala). Polski tu nie ma....; ten 'brak Polski' na wyspie to także brak zrozumienia naszego kraju wśród obywateli Tajwanu, a co za tym idzie brak zainteresowania Polską (choć okazuje się, że powinniśmy zabiegać o to zainteresowanie skoro np. Urząd Miasta Warszawy szuka inwestorów zagranicą i wyrazili zdziwienie, że mogliby szukać tu na Tajwanie... o dziwo Warszawskie Biuro Handlowe ich o tym nie zawiadomiło!!!) Pytanie o promocje wydaje mi się też o tyle uzasadnione, że Tajwan jest krajem o dużych możliwościach importowych (ta mała wyspa jest min. drugim na świecie importerem samochodów amerykańskich; drugim za Kanadą!!!); Polska tej możliwości (możliwości ratowania własnego eksportu!!!) nie wykorzystuje; zaś pytania o działania promocyjne urzędnicy traktują jako 'donosy' (mój mąż, Tajwańczyk, stwierdził, że żaden dyplomata tajwański nie odważyłby się tak potraktować obywatela swego kraju!!!)
Niestety wśród wielu pracowników naszych misji dyplomatycznych nadal króluje komunistyczne myślenie i działanie; ludzie ci widzą inicjatywy obywateli jako zagrożenie dla swoich własnych stanowisk!!! Nie dociera do nich bardzo oczywista prawda: ich zadaniem jest przede wszystkim służba... służba Polsce i jej obywatelom, stawienie na pierwszym miejscu interesu kraju, który reprezentują, a nie własnego stołka... na razie mamy gburowatość i myślenie kategoriami korzyści 'kolesiów' i własnych. Takie postawy zrażają nas, Polaków mieszkających zagranicą, do powrotu do kraju i inwestowania w Polsce (nie widzimy po prostu zmian w działaniu placówek; jak mamy, wobec tego, wierzyć, że Państwo Polskie się zmieniło i nie traktuje już obywatela jako przedmiot); jest to także zły sygnał dla obcokrajowców, którzy widząc nasze zmagania z polskimi dyplomatami, wierzą, że ich samych mogą czekać tylko zdwojone trudności i nieprzyjemności.........
Najwyższy czas na zmiany!!!
Trzeba jak najszybciej dokonać przeglądu kadr pracujących na placówkach... na Tajwanie mieliśmy już takich co, to pokończyli szkoły moskiewskie, spędzili lata w komunistycznych Chinach i w zętknięciu z wolnym i demokratycznym społeczeństwem, takim jak to na Tajwanie, okazują się nieskuteczni... nie są wizytówką naszego kraju, ale ogromna przeszkodą.....
Hanna Shen
07.10. 2005r.
RODAKpress