Pokój po chińsku - za kulisami wizyty Hu Jintao w Ameryce Północnej
Sekretarz Komunistycznej Partii Chin Ludowych Hu Jintao rozpoczął wizytę na kontynencie Ameryki Północnej. Poza jej ofiacjalnym przebiegiem warto przyjrzeć się wystąpieniom polityków i działaczy na rzecz obrony praw człowieka. Pozostają one w cieniu programu wizyty; są jednak reakcją na to, co naprawdę dzieje się w Chinach, w odróżnieniu od wizyty komunistycznego przywódcy, która ma stworzyć iluzję 'pokojowego nastawienia' Chin.
Ważny sygnał wysłali amerykańscy kongresmeni. Komisja d/s Afryki i Praw Człowieka wraz z Komisją d/s Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wystosowały list do prezydenta Busha przypominający, iż w Chinach nadal dziesiątki tysięcy ludzi skazywanych jest na śmierć bez prawa do sprawiedliwego procesu czy apelacji; nadal więzieni są przedstawiciele grup religijnych, a wobec kobiet stosowana jest przemoc w postaci przymusowej aborcji i sterylizacji. List kongresmenów wzywa adminstarcję Busha do nieszczędzenia wysiłków i uświadomienia komunistycznym władzom Chin, że 'takie postępowanie nie jest do zaakceptowania przez Stany Zjednoczne i nie może być kontynuowane.'
Kongresmeni zażądali, aby Bush wezwał Hu Jintao do między innymi.:
zaprzestania wymuszonej aborcji i sterylizacji
zwolnienia więźniów politycznych
zaprzestania stosowania tortur przez policję
zaprzestania prześladowań wiernego Watykanowi podziemnego Kościoła Katolickiego, wyznawców protestantyzmu i członków ruchu Falun Gong
uwolnienia aresztowanych bezpodstawnie obywateli amerykańskich min. Dr. Charlesa Lee (w więzieniu od 2003, poddawany jest torturom) i Xie Chunren (aresztowany w maju tego roku)
List zakończyło stwierdzenie, iż ignorowanie licznych przypadków łamania praw człowieka w Chinach zatruwa pokojowe stosunki amerykańsko-chińskie.
Z innym apelem, o otwarcie oczu na zagrożenie militarne ze strony Chin, zwrócili sie do władz amerykańskich uczestnicy forum poświęconego przywócy Chin, Hu Jintao. W dyskusji, która odbyła się w Klubie Prasowym w Waszyngtonie, Wei Jingsheng (chiński dysydent, który spędził 18 lat w więzieniu w Chinach) stwierdził, że Chiny wykorzystują konflikt z Tajwanem do odwrócenia uwagi własnego społeczeństwa od szerzącej się korupcji i nieudolnych dyrektyw. Poza atakiem na Tajwan głównym celem Chin jest zniszczenie potęgi ich głównego wroga, Stanów Zjednoczonych, a to możliwe będzie dzięki atakowi nuklearnemu; możliwość takiego ataku ze strony Chin jest jednak ciągle ignorowana przez USA - stwierdził Wei. 'Ocieplenie się' stosunków Chin z Rosją, tz. podpisanie porozumienia według którego w przypadku ataku Chin na Tajwan Rosja nie poprze Stanów Zjednoczonych, czy też wspólne ćwiczenia wojskowe w rejonie Półwyspu Szantuńskiego (rejon zbliżony do Tajwanu) świadczą, iż Chiny nie tylko bardzo poważnie myśla o akcji militarnej, ale i szukają sprzymierzeńców. Władze Chin, całkowicie ignorując bezpieczeństwo własnych obywateli, na serio traktują możliwość rozpoczęcia wojny z użyciem broni atomowej, co według Wei, potwierdziła niedawna wypowiedż chińskiego generała Zhu Chenghu. Stwierdził on, że Chiny mogą przeprowadzić atak nuklearny na USA i że jak dodał 'Chińczycy są przygotowani na zniszczenie naszych miast na wschód od Xian' (tz. Pekinu, Szanghaju, Kantonu)
Zarówno wystąpienie kongresmenów jak i Wei Jingshenga są próbą przypomnienia przywódcom i opini publicznej, że zmiany o jakich będzie mówił Hu Jintao w czasie swojej wizyty w Ameryce Północnej są złudne...komunistyczna Partia Chin i jej przywódcy nadal mają krew na swych rękach. Chiny nadal stanowią zagrożenie dla światowego pokoju, a podróże zagraniczne Hu Jintao obarczone przymiotnikiem 'pokojowe' tego zagrożenia nie zmienią.
Hanna Shen
13 września 2005, Tajpej
13. 09. 2005r.
RODAKpress