Nie zamkną nam ust
Rozmowa z senator Dorotą Arciszewską-Mielewczyk, szefową Powiernictwa Polskiego
- Powiernictwo Polskie zaprotestowalo przeciwko zaplanowanej na 18 sierpnia uroczystosci niemieckich ziomkostw i organizacji wypedzonych, a takze zapowiedzi udzialu w niej szefa Parlamentu Europejskiego, rozsylajac dwa tysiace ulotek. Jest na nich wizerunek Eriki Steinbach obok zolnierza SS i wizerunku rycerza. Strona niemiecka juz na to zareagowala...
- Kancelaria prawna z Bonn poinformowala dziennikarza "Newsweeka", ze w sadzie niemieckim zapadlo juz orzeczenie, ktore nakazuje nam zaprzestania rozpowszechniania tych ulotek, grozac mi grzywna w wys. 250 tys. euro lub nawet 6 miesiacami wiezienia. Taka informacja jest podobno na stronie Zwiazku Wypedzonych, ale my zadnego dokumentu nie dostalismy. Moim zdaniem takie orzeczenie to ewenement na skale swiatowa. Niemcy moga nas oskarzac, osmieszac, a my nie mamy prawa wydawac nawet ulotek?!
- Ulotka nie jest "sympatyczna" dla pani Steinbach. Niektorzy widza podobienstwo rysow zolnierza SS do jej twarzy. Taka "poetyka", jak rozumiem, zostala wybrana przez Powiernictwo Polskie celowo. Przypomina nieco dzialania Zwiazku Wypedzonych.
- Im wolno, a nam nie? Mamy prawo operowac symbolami, ktore maja zwiazek z historycznym "Drang nach Osten". Dlaczego nie mielibysmy probowac wstrzasnac opinia? Pani Steinbach nie ma przeciez na twarzy - na tej ulotce - np. zadnej swastyki. Chodzi nam o pokazanie pewnej tendencji, do ktorej nawiazuje Zwiazek Wypedzonych i ziomkostwa. Oni ciagle roszcza sobie prawa do naszych zachodnich terenow, podwazaja granice panstwa polskiego. Mnie tez szkaluja na lamach swojej prasy. A nam nie wolno wydac ulotek?
- Wolno, tylko jesli ktos ucieka sie do pewnych symboli, moze nastapic reakcja w postaci wystapienia do sadu czy do prokuratury, o ile adresat poczul sie obrazony.
- Szkoda, ze niektore nasze sady nie reaguja tak jak sady niemieckie. Niemcy robia z siebie coraz czesciej ofiary wojny, zaczynaja domagac sie od nas zwrotu mienia, a nasze sady orzekaja zwrot nieruchomosci, ktorej ktos przed laty - wyjezdzajac do Niemiec - sie zrzekl. To nie my powinnismy sie bic w piersi z powodu tego, co sie stalo i w czasie II wojny, i po jej zakonczeniu. Zgodnie z umowami miedzynarodowymi dostalismy ziemie zachodnie po wojnie bez obciazen. I powolywanie sie przez sad na stare wpisy w ksiegach wieczystych jest - wedlug nas - niezgodne z prawem. Sedziowie - orzekajac zwrot takiego mienia, wydaja wyroki na niekorzysc naszego panstwa. Jesli podwazymy wartosc tych powojennych umow, to mogloby oznaczac, ze mamy oddac jedna trzecia terytorium kraju! Do tego nawiazuja zreszta czlonkowie ziomkostw w swych wypowiedziach. A mnie nakazuje sie usuniecie wizerunku, jaki jest na wspomnianych ulotkach z mojej strony internetowej!
- Zniknie?
- Nie zniknie. To przeciez kwestia wolnosci slowa, ktora gwarantuje m.in. Europejska Konwencja Praw Czlowieka. Mysle raczej - bo akcja rozsylania ulotek juz sie zakonczyla - ze byc moze powinnismy wyslac jeszcze wieksza liczbe ulotek m.in. parlamentarzystom europejskim. Kazdy ma prawo do wolnosci slowa, takze do uzywania elementow dzialajacych na wyobraxnie. Nie naruszylismy prawa, a reakcja Zwiazku Wypedzonych to dzialanie na pokaz. Wynika z tego, ze nas mozna oskarzac o rzekome zbrodnie, wyzywac od "kartofli", a kiedy my sie bronimy, grozi sie nam wysoka grzywna czy wiezieniem. Zwiazek Wypedzonych nie bedzie mi dyktowac, co wolno mowic.
- Czy Powiernictwo Polskie chce pogorszenia stosunkow polsko-niemieckich? Takie zarzuty padaja.
- Trzeba zadac to pytanie Erice Steinbach. Oni zaczeli, bo otworzyli te puszke Pandory. My sie tylko bronimy.
Rozmawiala EWA ŁOSIŃSKA
16.08.2007r.
Dziennik Polski